W jednym zdaniu: przegraliśmy "wygrany" mecz. Jechaliśmy do Słup bardzo mocno okrojonym składem. Z podstawowej "11" brakowało w tym meczu aż 6 ludzi. Powody absencji były różne.Mimo wszystko ekpia która się zebrała postanowiła godnie zastąpić nieobecnych i nie poddawać się bez walki.
Piękna pogoda, intensywna rozgrzewka i do boju.Pierwsze minuty to próba przyzwyczajenia się do nierównego boiska i do bezpardonowej gry rywali ze Słup. Krzysiu dwukrotnie uderzał z wolnego dość kąśliwie ale dobrze dysponowany tego dnia bramkarz Słup nie dał się zaskoczyć. W drugą stronę co chwila rozpoczynały się próby kontr. Najczęściej naszą prawą stroną. Z przebiegu pierwszej połowy warta opisania jest jeszcze jedynie sytacja którą zmarnował Ozik. Dobre dośrodkowanie z prawej strony boiska powinno być zamienione na bramkę ale niestety strzał głową minął bramkę gospodarzy. Na przerwę schodzimy w różnych nastrojach.
Druga połowa przywitała nas deszczem. Śliska piłka nijak nie pomagała nam w rozegraniu. Po 10 minutach gry wychodzimy na prowadzenie! Celne dośrodkowanie z narożnika boiska na bramkę zamienia Ozik. W grze rywali widać dużo nerwowości która powoduje reakcje sędziego. Za drugi żółty kartonik boisko musi opuścić obrońca rywali. Dobrze zachował się tu doświadczony Andrzej Kochański (niemiłosiernie traktowany łokciem co kilka minut). Od tego czasu wszystko powinno potoczyć się "książkowo". Prowadzimy i gramy w przewadze. Niestety mimo przewagi i stwarzania sobie sytuacji 2:1 lub nawet 3:1 nie potrafimy przekuć tego w wynik. Chyba nikt z nas nie wie jak to się stało.
Śliska i szybka piłka nie pomaga nam w końcówce meczu. Gospodarze strzelają bramkę na 1:1, my znowu marnujemy sytuacjie i w efekcie przegrywamy. W doliczonym czasie gry tracimy gola. Jak ten gol padł? Wiedzą Ci co byli na meczu: i pomarańczowo biali i żółto niebiescy. I niech tak pozostanie. Szkoda tylko punktów, ale kto nie strzela ten nie wygrywa.