Mazur Pisz po wojnie zremisował z Wilczkiem Wilkowo.
Przed meczem, zza niedomkniętych drzwi szatni "Watahy" rozległ się drużynowy okrzyk, za którego sprawą cały stadion w Piszu mógł być pewien, że Wilkowo ma zamiar zapolować na zwycięstwo. Z drugiej strony - Mazur również zapowiadał kontynuowanie dobrej passy rozpoczętej tydzień wcześniej w Bartoszycach. Po chwili obie strony, wyraźnie zmotywowane, zameldowały się na murawie.
Gospodarze niespodziewanie łatwo i szybko narzucili swoje warunki. Gra w znacznej mierze toczyła się pod bramką Wilczka, przez co pełne ręce roboty miał strzegący jej Emil Dymek. Golkiper gości każdą kolejną udaną interwencją udowadniał, że nie bez przyczyny określany jest mianem jednego z najlepszych golkiperów "okręgówki".
Skapitulował dopiero pod koniec pierwszej połowy. Piscy kibice zaczęli głośno cieszyć się ze zdobycia bramki, a kilka sekund później... Na trybunach zrobiło się nieporównywalnie głośniej, gdy arbiter wskazał "spalonego". Po drugiej stronie boiska niemal bezrobotny był Adrian Śmiarowski, choć - trzeba przyznać - golkiper Pisza pozostawał w pełni skoncentrowany. Gdy Wilczek co jakiś czas próbował "kąsać" nieśmiałymi akcjami, popularny "Śmiara" był zawsze na posterunku.
Druga połowa okazała się zdecydowanie bardziej wyrównana, w dalszym ciągu tablica wyników pozostawała jednak nietknięta. Kibiców, emocji, twardej gry i kartek tego dnia nie brakowało. Zabrakło jednak bramek. Po bezbramkowym remisie obie ekipy wyjęły z puli po 1 punkcie i rozjechały się do domów.
- Myślę, że nie zdobyliśmy punktu, tylko straciliśmy dwa - mówi Łukasz Świderski, trener Mazura. - Od początku spotkania graliśmy tak, jak sobie założyliśmy. Wysoki pressing pozwolił nam dominować w posiadaniu piłki i liczbie sytuacji bramkowych. Żadnej z nich jednak nieudałosię nam wykorzystać. Przynajmniej dwie z nich powinny zakończyć się bramkami. Musimy pracować nad skutecznością i szybszym podejmowaniem decyzji w kluczowych momentach - dodaje szkoleniowiec.
- Również i u nas szwankowała skuteczność - mówi Kamil Jankiewicz z Wilczka Wilkowo. - Pierwszą połowę zagraliśmy bardzo przeciętnie. Później trener nieco przestawił zespół i mieliśmy dwie sytuacje, które mogły zagwarantować nam zwycięstwo. Remis dał nam jednak 4 mecz bez porażki, z czego jesteśmy zadowoleni - dodaje popularny "Jankiel".
- Mazur całkiem nieźle zaprezentował się na boisku. Mając na uwadze ich coroczne problemy kadrowe,udałoim się zebrać naprawdę ciekawą drużynę. Widać, że młodzi napastnicy całkiem dobrze radzą sobie z szybkim poruszaniem się po boisku. Wspierają ich też doświadczeni gracze. Przykładem tego był jeden z fauli. Mazur powinien kończyć mecz w 10, jednak kapitan drużyny (Paweł Uszyński - przyp. K.K.) skutecznie odwrócił uwagę sędziego od ukarania ich zawodnika drugą żółtą kartką. To mógł być dla nas kluczowy moment. Jesteśmy jednak wdzięczni za dobrą walkę i życzymy rywalom powodzenia w dalszej części sezonu - słyszymy w szeregach "Watahy" z Wilkowa.
Sebastian Poświata (obrońca, Mazur Pisz) po meczu z Wilczkiem Wilkowo::W mecz weszliśmy dobrze. Gra piłką, strzały z daleka, pressing... czyli to co zakładaliśmy sobie przed meczem. W pierwszej połowie mieliśmy 3 dogodne sytuacje na strzelenie bramki, ale zabrakło zimnej krwi i skończyły się strzałami obok lub nad bramką (...). W drugiej połowie kontynuowaliśmy wysoki pressing i znów mieliśmy dwie dogodne sytuacje na strzelenie bramki. Jedna z nich praktycznie "stuprocentowa". Do końca meczu atakowaliśmy, walczyliśmy, ale wynik nie uległ zmianie